Żyjemy w kraju gdzie jest jesteśmy bardzo oceniani co robimy, jak się ubieramy i tej swobody zazdroszczę Amerykanom. Sam film opowiada "mocną" historię w lekki sposób. I co z tego, że takich filmów już trochę było, i co z tego że od połowy domyślamy się finału? Bardzo dobry film.
Zgadzam się w 100%, nasze realia nie pozwalają nam na takiego typu życie, człowiek nawet jeśli bardzo chce być szczęsliwy i wolny, to zatrzymują go przyziemne sprawy które mi w oczy od razu się rzucały; Sarah żyła pięknie, nie wiadomo skad mając mieszkanie, nie pracując (za prace z psami nie dostawała pieniędzy), nie wiemy więc z czego się utrzymywała, skad brała leki, być może to dzięki przyjaciołom, ale to nie jest ważne; nie ważne, bo człowiek oglądając ten film nie ma wcale ochoty myśleć o tych sprawach, człowiek widzi ją- piękną, wspaniałą kobietę, która jest ideałem, jest wolna, nie interesuje ją opinia innych, korzysta z życia najlepiej jak umie, a korzystać musi, bo czeka ją ciężki koniec- ale z nami jest tak samo. Prędzej czy później też umrzemy, a mimo to, nie potrafimy żyć kolorowo.
To dziwne, wręcz śmieszne, że człowiek potrafi żyć TWARDO, W STRESIE, BÓLU, POŚPIECHU (na własne życzenie), a nie potrafi żyć w spokoju, miłości, radości, żeby kochać i być kochanym.